Open top menu
czwartek, 27 lutego 2014

Mężczyzna nigdy nie przestaje być dzieckiem


Nie wiem czemu kupiłem tę książkę. Może uległem jakiejś akcji marketingowo-manipulacyjnej mówiącej, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdego prawdziwego mężczyzny. I jeśli mieć tej ksiązki nie będę, prawdziwym mężczyzna nigdy nie zostanę. Nie wiem. Wiem za to, bez wątpliwości, że jest to literatura stricte męska. Kobiecie podobać się nie będzie. A mężczyźnie? Może. Ale nie musi. Dlaczego?

Spodziewałem się fajerwerków. Potu, krwi, zwrotów akcji. Słowem: Rozwałki niczym z amerykańskich filmów akcji klasy drugiej. Zawiodłem się. Wy, jeśli sięgniecie po tę pozycje, żeby poznać sekrety GROMU-u, to będziecie bardzo rozczarowani. Nie poznacie żadnych. Jeśli będziecie mieć nadzieję, że po przeczytaniu „Przetrwać Belize” zostaniecie mistrzami survivalu, to też będziecie niezadowoleni. Bo mam nadzieję, że nie spodziewacie się po tej książce, że jest kunsztem literatury i polszczyzny. Prędzej łaciny. Podwórkowej.Na szczęście – w stopniu umiarkowanym.

W takim razie, o czym to w ogóle jest? To nic innego jak „Prawdziwa opowieść GROM-owca o morderczym treningu w dżungli” i o samym GROM-owcu. O niczym więcej. Z książki dowiadujemy się głównie o tym, co Naval sądzi o swoim dowódcy, co wg. Navala powinniśmy mieć ze sobą zawsze wybierając się do dżungli, lasu etc. Jak Naval postrzega przyrodę Belize i co myśli o otaczającym go, ze wszystkich stron, błocie. I jak mniej-więcej wyglądał jego trening w Belize. Ta książka nawet w najmniejszym stopniu nie pomogłaby mi przetrwać w dżungli. W miejskim parku po zmroku też nie. Jest za lekka, żeby można było za jej pomocą obezwładnić napastnika sprytnym ciosem w głowę z okładki. Po przeczytaniu tej książki doszedłem tylko do jednego, może interesującego, wniosku. My faceci, tak naprawdę, nigdy nie przestajemy być dziećmi. Zmieniamy tylko zabawki. Scyzoryka na maczetę, procę na karabin, a park za blokiem na dżunglę gdzieś na końcu (bądź początku) świata.



W takim razie, czy po „Przetrwać Belize” warto sięgać? Ja, pomimo tego, że spodziewałem się czegoś zupełnie innego – nie żałuję. To taki trochę harlequin w wersji dla facetów (bez wątków miłosnych. No chyba, że relacje Navala z maczetą można podciągnąć pod romans). Czytadło w sam raz na wieczór, kiedy siedzisz w fotelu, odpoczywasz i czytasz, jak ktoś przez pół dnia tnie krzaki i biega po dżungli. Sporo w tej książce męskiego, żołnierskiego humoru, który sprawił, że raz czy dwa uśmiechnąłem się pod nosem. Niestety, nic w tej lekturze nie przyprawiło mnie o przyjemny dreszczyk podniecenia, na myśl o tym, co stanie się na następnej stronie. Naval nie zainspirował mnie także do ruszenia się z kanapy i wybrania w podróż. A obiecał mi to tył okładki. Cóż, trudno. Czytało się łatwo i szybko. Nie żałuję. Jeśli masz możliwość przeczytać tę książkę, ale nie kupować – zrób to. Jeśli już musisz ją kupić – kup i przeczytaj. A jeśli nie odczuwasz takiej potrzeby – wiele nie stracisz.   

Different Themes
Written by Templateify

Aenean quis feugiat elit. Quisque ultricies sollicitudin ante ut venenatis. Nulla dapibus placerat faucibus. Aenean quis leo non neque ultrices scelerisque. Nullam nec vulputate velit. Etiam fermentum turpis at magna tristique interdum.

0 komentarze